W postach z dnia 14 i 19 listopada opublikowałem donosy, jakie Mariola Kuźmicka - Mazurek wystosowała do Sądu Rodzinnego.
Więcej czytaj:
http://mazurekgenewski.blogspot.com/2015/11/do-czego-jest-zdolna-mariola-kuzmicka.html?showComment=1453844950057&view=magazine
http://mazurekgenewski.blogspot.com/2015/11/do-czego-doprowadzia-mariola-kuzmicka.html?showComment=1453844950057&view=magazine
Oczywiste jest, że zawierały one kłamstwa i były po prostu obrzydliwe. Warto jednak wrócić do tego tematu. Starając się dokuczyć mojej rodzinie na wszelkie możliwe sposoby Mariola Kuźmicka- Mazurek po raz kolejny złamała przepisy ustawy o systemie oświaty, tym razem dotyczące tzw. niespełniania obowiązku nauki.
Więcej czytaj:
http://mazurekgenewski.blogspot.com/2015/11/do-czego-jest-zdolna-mariola-kuzmicka.html?showComment=1453844950057&view=magazine
http://mazurekgenewski.blogspot.com/2015/11/do-czego-doprowadzia-mariola-kuzmicka.html?showComment=1453844950057&view=magazine
Oczywiste jest, że zawierały one kłamstwa i były po prostu obrzydliwe. Warto jednak wrócić do tego tematu. Starając się dokuczyć mojej rodzinie na wszelkie możliwe sposoby Mariola Kuźmicka- Mazurek po raz kolejny złamała przepisy ustawy o systemie oświaty, tym razem dotyczące tzw. niespełniania obowiązku nauki.
Zgodnie z art. 19 ustawy o systemie oświaty dyrektorzy publicznych szkół podstawowych i gimnazjów kontrolują spełnianie obowiązku szkolnego przez dzieci zamieszkałe w obwodach tych szkół, a gmina kontroluje spełnianie obowiązku nauki przez młodzież zamieszkałą na terenie tej gminy. Z przepisu tego wynika zatem, że w stosunku do młodzieży uczęszczającej do szkół ponadgimnazjalnych, tj. w wieku od 16 do 18 lat nad spełnianiem obowiązku nauki czuwa gmina właściwa ze względu na miejsce zamieszkania ucznia.
Jeżeli zatem jakikolwiek nastolatek w przedziale wiekowym od 16 do 18 lat (do którego należy moja córka) nie realizuje obowiązku szkolnego, dyrektor każdej szkoły ponadgimnazjalnej w Polsce powinien zachować się w następujący sposób:
zawiadomić o nierealizowaniu obowiązku nauki organy gminy właściwej ze względu na miejsce zamieszkania ucznia. Podkreślam przy tym, że w przypadku mojej córki nie był to wcale Urząd Miasta we Wrocławiu.
I to wszystko. Na tym zasadniczo rola dyrektora szkoły ponadgimnazjalnej się kończy. Resztę działań podejmuje gmina - podkreślam po raz kolejny - właściwa ze względu na miejsce zamieszkania ucznia. Sekwencja działań zmierzających do wyegzekwowania obowiązku nauki jest następująca:
1. wystosowanie upomnienia do rodziców z zagrożeniem wszczęcia postępowania egzekucyjnego
2. odczekanie 7 dni
3. wystawienie tytułu wykonawczego, jeżeli uczeń nadal nie realizuje obowiązku nauki
4. wszczęcie postępowania egzekucyjnego i zastosowanie środka egzekucyjnego w postaci tzw. grzywny w celu przymuszenia.
Jak widać, w przepisach nie ma ani słowa na temat obowiązku zawiadamiania Sądu Rodzinnego. Owszem, zawiadomić Sąd Rodzinny można i nawet trzeba, ale tylko w przypadku, gdy przykładowo:
a) opisany powyżej tryb egzekwowania obowiązku nauki i grzywny nakładane na rodziców nie odnoszą zamierzonego skutku
b) przyczyną nierealizowania przez ucznia obowiązku szkolnego jest jego demoralizacja, uczeń wychowywany jest w rodzinie niewydolnej, patologicznej itp., a szkoła wyczerpała już wszystkie możliwości oddziaływań wychowawczych.
Mariola Kuźmicka - Mazurek zignorowała jednak przepisy i o rzekomym nierealizowaniu przez moją córkę obowiązku nauki żadnej gminy nie powiadomiła. Owładnięta chęcią zemsty złożyła fałszywy donos wprost do Sądu Rodzinnego.
Pozostaje jeszcze jedna, równie istotna kwestia.
Zgodnie z art. 20 ustęp 2 ustawy o systemie oświaty przez niespełnienie obowiązku nauki należy rozumieć nieusprawiedliwioną nieobecność w okresie jednego miesiąca na co najmniej 50% dni zajęć w szkole ponadgimnazjalnej.
We wrześniu ilość dni, w których odbywały się zajęcia lekcyjne wynosiła 21 .
Tak więc ustalenie, czy moja córka realizuje, czy też nie realizuje obowiązku nauki nie mogło nastąpić przed 15 września. Natomiast zawiadomienie wystosowane przez Mariolę Kuźmicką Mazurek do Sądu Rodzinnego nosi datę 11 września (opublikowałem je w poście z dnia 14 listopada 2015 r. pt. "Do czego jest zdolna Mariola Kuźmicka-Mazurek").
Mariola Kuźmicka - Mazurek zignorowała więc przepisy po raz kolejny.
To jednak nie wszystko. Od początku czerwca podejmowaliśmy wszelkie działania, które zagwarantować miały naszej córce możliwość uczęszczania do szkoły od 1 września. O rażących nieprawidłowościach i bezprawnych poczynaniach Dyrekcji V LO zawiadomiliśmy wszystkie możliwe instytucje. Wysłaliśmy dziesiątki maili i przeprowadziliśmy tyle samo rozmów telefonicznych. Wykonaliśmy za Kuratorium i MEN całą robotę. Wszystko kosztem wolnego czasu, urlopu, snu itd. Czy tak postępują rodzice, którym nie zależy na tym, aby ich dziecko chodziło do szkoły? Równolegle oczywiście przez pięć miesięcy staraliśmy się wytłumaczyć Marioli Kuźmickiej - Mazurek i Marzenie Koziarze dlaczego nasza córka ma prawo chodzić do oddziału międzynarodowego. Te działania były przez nas zintensyfikowane pod koniec wakacji. Na blogu w poście z 6 listopada pt. "Od kiedy Mariola Kuźmicka - Mazurek oraz Dolnośląski Kurator Oświaty Beata Pawłowicz wiedziały, że moja córka jest uczennicą oddziału międzynarodowego - klasy I IB ?" znajduje się jedno z wielu pism adresowanych do Marioli Kuźmickiej- Mazurek, w którym mowa jest wprost o konstytucyjnie zagwarantowanym prawie do nauki. Od pierwszego września żona usilnie zabiegała o spotkanie z Dyrekcją V LO, którego termin został wyznaczony przez Mariolę Kuźmicką- Mazurek dopiero na 9 września 2015 r. Na nasz wniosek Kuratorium przeprowadziło w V LO kontrolę dotyczącą działań Dyrekcji polegających na uniemożliwianiu naszej córce realizowania obowiązku szkolnego itd., itp.
A co robiły w tym czasie Mariola Kuźmicka - Mazurek i Marzena Koziara? Przez 5 miesięcy upierały się, że moja córka nie prawa uczęszczać do klasy I IB i łamały przy tym obowiązujące przepisy.
W poście z dnia 19 listopada pt. "Do czego doprowadziła Mariola Kuźmicka-Mazurek" zamieściłem pismo Jarosława Delewskiego - Dyrektora Departamentu Edukacji w UM we Wrocławiu, w którym Jarosław Delewski otwarcie przyznaje, że sprawa z Sądem Rodzinnym w ogóle włodarzy miasta nie interesuje. W podobnym tonie wypowiedziała się Dyrektor Wydziału Nadzoru Pedagogicznego Małgorzata Henglewska (pismo zamieszczam poniżej). Żadna z tych osób nie zadała sobie najwyraźniej najmniejszego trudu, aby poszperać w prawie oświatowym i ocenić działania Marioli Kuźmickiej - Mazurek przez pryzmat przepisów i zasad etyki nauczycielskiej. Zdążyłem już niestety do tego przywyknąć.
zawiadomić o nierealizowaniu obowiązku nauki organy gminy właściwej ze względu na miejsce zamieszkania ucznia. Podkreślam przy tym, że w przypadku mojej córki nie był to wcale Urząd Miasta we Wrocławiu.
I to wszystko. Na tym zasadniczo rola dyrektora szkoły ponadgimnazjalnej się kończy. Resztę działań podejmuje gmina - podkreślam po raz kolejny - właściwa ze względu na miejsce zamieszkania ucznia. Sekwencja działań zmierzających do wyegzekwowania obowiązku nauki jest następująca:
1. wystosowanie upomnienia do rodziców z zagrożeniem wszczęcia postępowania egzekucyjnego
2. odczekanie 7 dni
3. wystawienie tytułu wykonawczego, jeżeli uczeń nadal nie realizuje obowiązku nauki
4. wszczęcie postępowania egzekucyjnego i zastosowanie środka egzekucyjnego w postaci tzw. grzywny w celu przymuszenia.
Jak widać, w przepisach nie ma ani słowa na temat obowiązku zawiadamiania Sądu Rodzinnego. Owszem, zawiadomić Sąd Rodzinny można i nawet trzeba, ale tylko w przypadku, gdy przykładowo:
a) opisany powyżej tryb egzekwowania obowiązku nauki i grzywny nakładane na rodziców nie odnoszą zamierzonego skutku
b) przyczyną nierealizowania przez ucznia obowiązku szkolnego jest jego demoralizacja, uczeń wychowywany jest w rodzinie niewydolnej, patologicznej itp., a szkoła wyczerpała już wszystkie możliwości oddziaływań wychowawczych.
Mariola Kuźmicka - Mazurek zignorowała jednak przepisy i o rzekomym nierealizowaniu przez moją córkę obowiązku nauki żadnej gminy nie powiadomiła. Owładnięta chęcią zemsty złożyła fałszywy donos wprost do Sądu Rodzinnego.
Zgodnie z art. 20 ustęp 2 ustawy o systemie oświaty przez niespełnienie obowiązku nauki należy rozumieć nieusprawiedliwioną nieobecność w okresie jednego miesiąca na co najmniej 50% dni zajęć w szkole ponadgimnazjalnej.
We wrześniu ilość dni, w których odbywały się zajęcia lekcyjne wynosiła 21 .
Tak więc ustalenie, czy moja córka realizuje, czy też nie realizuje obowiązku nauki nie mogło nastąpić przed 15 września. Natomiast zawiadomienie wystosowane przez Mariolę Kuźmicką Mazurek do Sądu Rodzinnego nosi datę 11 września (opublikowałem je w poście z dnia 14 listopada 2015 r. pt. "Do czego jest zdolna Mariola Kuźmicka-Mazurek").
Mariola Kuźmicka - Mazurek zignorowała więc przepisy po raz kolejny.
To jednak nie wszystko. Od początku czerwca podejmowaliśmy wszelkie działania, które zagwarantować miały naszej córce możliwość uczęszczania do szkoły od 1 września. O rażących nieprawidłowościach i bezprawnych poczynaniach Dyrekcji V LO zawiadomiliśmy wszystkie możliwe instytucje. Wysłaliśmy dziesiątki maili i przeprowadziliśmy tyle samo rozmów telefonicznych. Wykonaliśmy za Kuratorium i MEN całą robotę. Wszystko kosztem wolnego czasu, urlopu, snu itd. Czy tak postępują rodzice, którym nie zależy na tym, aby ich dziecko chodziło do szkoły? Równolegle oczywiście przez pięć miesięcy staraliśmy się wytłumaczyć Marioli Kuźmickiej - Mazurek i Marzenie Koziarze dlaczego nasza córka ma prawo chodzić do oddziału międzynarodowego. Te działania były przez nas zintensyfikowane pod koniec wakacji. Na blogu w poście z 6 listopada pt. "Od kiedy Mariola Kuźmicka - Mazurek oraz Dolnośląski Kurator Oświaty Beata Pawłowicz wiedziały, że moja córka jest uczennicą oddziału międzynarodowego - klasy I IB ?" znajduje się jedno z wielu pism adresowanych do Marioli Kuźmickiej- Mazurek, w którym mowa jest wprost o konstytucyjnie zagwarantowanym prawie do nauki. Od pierwszego września żona usilnie zabiegała o spotkanie z Dyrekcją V LO, którego termin został wyznaczony przez Mariolę Kuźmicką- Mazurek dopiero na 9 września 2015 r. Na nasz wniosek Kuratorium przeprowadziło w V LO kontrolę dotyczącą działań Dyrekcji polegających na uniemożliwianiu naszej córce realizowania obowiązku szkolnego itd., itp.
A co robiły w tym czasie Mariola Kuźmicka - Mazurek i Marzena Koziara? Przez 5 miesięcy upierały się, że moja córka nie prawa uczęszczać do klasy I IB i łamały przy tym obowiązujące przepisy.
W poście z dnia 19 listopada pt. "Do czego doprowadziła Mariola Kuźmicka-Mazurek" zamieściłem pismo Jarosława Delewskiego - Dyrektora Departamentu Edukacji w UM we Wrocławiu, w którym Jarosław Delewski otwarcie przyznaje, że sprawa z Sądem Rodzinnym w ogóle włodarzy miasta nie interesuje. W podobnym tonie wypowiedziała się Dyrektor Wydziału Nadzoru Pedagogicznego Małgorzata Henglewska (pismo zamieszczam poniżej). Żadna z tych osób nie zadała sobie najwyraźniej najmniejszego trudu, aby poszperać w prawie oświatowym i ocenić działania Marioli Kuźmickiej - Mazurek przez pryzmat przepisów i zasad etyki nauczycielskiej. Zdążyłem już niestety do tego przywyknąć.
Pamiętacie Państwo pozę biednej, skrzywdzonej, nękanej przez rodziców dyrektorki szkoły z artykułu w "Gazecie Wrocławskiej" ? "Czuję się zastraszana i szantażowana"- to słowa Marioli Kuźmickiej-Mazurek cytowane przez Malwinę Gadawę. Dziś okazuje się, że prawda była zupełnie inna. To Pani, Pani Dyrektor uczyniła tę rodzinę na długie miesiące, a właściwie na zawsze, niewolnikami Pani niekompetencji, złej woli, oślego uporu, tego, że nie ma Pani pojęcia (lub mieć nie chce) o obowiązujących przepisach. Jak można napuszczać na mających rację rodziców i ich dziecko całą Polskę kłamiąc przy tym w żywe oczy! W ten sposób chciała Pani rozwiązać sprawę i pozbyć się problemu ? Przez Panią wylano na nich hektolitry pomyj i wyzwisk. Jest Pani nie tylko dyrektorem (mam nadzieję, że już niedługo), ale przede wszystkim pedagogiem. Czy zna Pani pojęcie "etyka nauczycielska"? . Powinna Pani zmienić pracę, bo moim zdaniem hańbi Pani swoim działaniem etos nauczycielski i pedagogiczny i tej hańby nigdy Pani z siebie nie zmyje. Czy choć przez chwilę pomyślała Pani, jak dewastacyjne skutki w psychice uczennicy wywołają Pani działania? Wątpię. Nie wszyscy mogą i powinni pracować z młodzieżą. Pora, aby Pani to wreszcie pojęła.
OdpowiedzUsuńJako była starsza wizytatorka w Kuratorium Pani Dyrektor powinna znać prawo oświatowe na blachę. A jeśli nawet miała jakieś wątpliwości, to wystarczyło w przepisy po prostu zajrzeć. Szczególnie, jeśli rzecz dotyczyła nie jakichś bzdur typu podstawa programowa, liczba uczniów na lekcjach wych. fiz. itp., ale d z i e c k a. Widocznie jednak nie za bardzo chciało jej się prawo oświatowe wertować. Pozostaje pytanie: dlaczego?
OdpowiedzUsuńKolejny post i kolejny blamaż. Pracownikom Kuratorium gratuluję dobrego samopoczucia.
OdpowiedzUsuńJako była starsza wizytatorka w Kuratorium Pani Dyrektor powinna znać prawo oświatowe na blachę. A jeśli nawet miała jakieś wątpliwości, to wystarczyło w przepisy po prostu zajrzeć. Szczególnie, jeśli rzecz dotyczyła nie jakichś bzdur typu podstawa programowa, liczba uczniów na lekcjach wych. fiz. itp., ale d z i e c k a. Widocznie jednak nie za bardzo chciało jej się prawo oświatowe wertować. Pozostaje pytanie: dlaczego?
OdpowiedzUsuńNiestety w przypadku Marioli Kuźmickiej Mazurek kompetencje nie dorównują ambicjom. Szkoda tylko, że przy okazji cierpią na tym uczniowie, rodzice po prostu cała piątka. Kużmicka czas, jaki poświęca na pisanie bzdur do sądu i brylowanie w gazetach, powinna przeznaczyć na myślenie i uświadomienie sobie, że do kierowania żadną szkołą się nie nadaje!
OdpowiedzUsuńproszę się zastanowić, czy wychowanie córki w wartościach "dziecko chce dziecko ma" zaowocuje w przyszłości ;)
OdpowiedzUsuńspokojnie, wiem, że moderuje pan komentarze