Mariola Kuźmicka-Mazurek
już od jakiegoś czasu boczy się na swoje dawne koleżanki z
Dolnośląskiego Kuratorium Oświaty. W poście z 4 lutego pt. "Jak w V LO obraża się rodziców i uczennicę".
opublikowałem
skargę na działania Kuratorium skierowaną do Wojewody
Dolnośląskiego, w której „przy okazji” obrażono mnie, moją
żonę i naszą córkę. Okazuje się jednak, że konflikt na linii
dyrektor V LO – Kuratorium rozgrywa się także na innej
płaszczyźnie. Mariolę Kuźmicką – Mazurek (oprócz oczywiście
tego, że moja córka musiała zgodnie z prawem zostać i w końcu została przyjęta do klasy
I IB) najbardziej irytuje to, że Kuratorium udostępnia nam stanowiące informację publiczną dokumenty dotyczące m.in. mniej lub bardziej żałosnych poczynać
dyrekcji ZSO nr 5, które następnie zamieszczane są przeze mnie na tym blogu. No cóż,
ja wyznaję zasadę, iż działalność każdego dyrektora szkoły powinna być w 100 % zgodna z
przepisami, normami moralnymi, zdrowym rozsądkiem, a jedynym celem,
jaki powinien mu przyświecać, jest dobro uczniów. Mam zatem
dla Marioli Kuźmickiej – Mazurek prostą i skuteczną radę. Niech
właśnie tak postępuje, a nigdy nie będzie musiała obawiać się
ujawnienia jakiegokolwiek dokumentu. Mój blog jest dla Marioli
Kuźmickiej – Mazurek przysłowiową ością w gardle. Świadczy o
tym kolejna skarga na Kuratorium, jaką Mariola Kuźmicka –
Mazurek 28 stycznia 2016 r. wystosowała do Ministra Edukacji Narodowej:
Tytułem wyjaśnienia.
- Kuratorium nie przekazało nam jakichś tam bliżej nieokreślonych „notatek” sporządzonych przez Mariolę Kuźmicką - Mazurek, Marzenę Koziarę i Barbarę Czuszkiewicz, ale tylko i wyłącznie notatki dotyczące NASZEJ córki.
- Analogicznie - wszystkie przekazane nam przez Kuratorium dokumenty „potwierdzające sprawowanie nadzoru pedagogicznego” związane są z postępowaniami kontrolnymi dotyczącymi naruszenia praw NASZEJ córki.
Najbardziej jednak
niedorzeczny jest zarzut, że upubliczniam na blogu (bo to ja go
prowadzę, a nie moja żona) dokumenty „osobom nieuprawnionym”.
O tym, komu chcę udostępniać informacje dotyczące MOJEJ córki
decyduję tylko i wyłącznie ja, moja żona i oczywiście córka.
Mariola Kuźmicka – Mazurek nie ma w tej sprawie nic do
powiedzenia. Szkoda, że takiej wstrzemięźliwości Mariola Kuźmicka
– Mazurek nie wykazała opowiadając Malwinie Gadawie o naszych
prywatnych sprawach. Wszakże informacja o wyrzuceniu mojej córki z
klasy, rzekomym niezdaniu egzaminu itd. nie jest informacją
publiczną.
Swoje hipotezy i brednie
dotyczące rzekomego zamiaru ujawnienia przeze mnie protokołów z
posiedzeń Rad Pedagogicznych i naruszenia „dobrego imienia
pracowników, uczniów i rodziców” Mariola Kuźmicka Mazurek
powinna zachować dla siebie. Po pierwsze, nigdy nie otrzymałem od
niej żadnego protokołu z posiedzenia Rady Pedagogicznej, pomimo
tego, że protokoły takie stanowią informację publiczną. Po
drugie, jeżeli ktokolwiek ( czytaj Mariola Kuźmicka Mazurek) miałby
mi je legalnie przekazać, musiałby uprzednio dokonać anonimizacji
wszelkich danych wrażliwych.
To jeszcze nie koniec
historii walki Marioli Kuźmickiej – Mazurek o to, aby utajnić
przed nami (a tym samym opinią publiczną) informacje dotyczące
funkcjonowania V LO, a zwłaszcza działań dyrekcji. W piśmie z 4
lutego 2016 r. Mariola Kuźmicka Mazurek zwróciła się do MEN z
pytaniem, jakie dokumenty stanowią informację publiczną.
Nie mam pojęcia, czego
oczekuje Mariola Kuźmicka – Mazurek od MEN. Pytania zostały
zadane w sposób tak dyletancki i ogólnikowy, że odpowiedzi na nie
nie podjąłby się chyba nawet sąd administracyjny rozpoznający
skargi na odmowę udostępnienia informacji publicznej. Na marginesie
dodam, że nikt nigdy nie przekazał nam żadnych zwolnień
lekarskich - ani Marioli Kuźmickiej – Mazurek, ani Marzeny
Koziary. Tego, czy któraś z tych pań była, czy też nie była
w pracy (i to akurat wtedy, kiedy miała składać wyjaśnienia
przed Rzecznikiem Dyscyplinarnym) po prostu nie da się nie
zauważyć. Nie otrzymaliśmy także żadnych protokołów z zeznań
świadków złożonych w postępowaniu dyscyplinarnym. Zresztą nigdy
o takie dokumenty nie występowaliśmy. W piśmie z 4 lutego Mariola
Kuźmicka – Mazurek odwołuje się do faktu udostępnienia nam
przez Kuratorium karty monitorowania postępów w nauce naszej córki
i notatek służbowych dotyczących naszej córki, których za żadne
skarby sama Mariola Kuźmicka Mazurek nie chciała nam pokazać.
Więcej o tym w poście "Ze sztambucha Marzeny Koziary"
Na koniec ważna
informacja dla czytelników (w tym oczywiście dla Marioli
Kuźmickiej – Mazurek.) W następnych postach opublikuję
postanowienia Rzecznika Dyscyplinarnego w przedmiocie umorzenia
postępowania wyjaśniającego wobec obwinionych Marioli Kuźmickiej
– Mazurek i Marzeny Koziary. Oczywiście zgodnie z przewidywaniami
obydwa postanowienia są absurdalne i niezgodne z przepisami. Wrócę także do gorącego tematu zasad tegorocznej rekrutacji.
A już żyliśmy w nadziei, że MKM przygotowując się do objęcia jakiejś nowej placówki, odpuści sobie te idiotyczne działania w VLO.
OdpowiedzUsuńTo już wiemy czym zajmuje się Kuźmicka w czasie pracy. Zamiast dbać o to żeby szkoła nie rozpieprzyła się do końca, dba o swój wizerunek w sieci i duma nad tym, jakie jeszcze informacje i dokumenty wypłyną na mazurku. Kobieto ! To nie Chiny. Ludzie mają prawo wiedzieć o wszystkim co od............ sz. Brawo dla Mechanika za demaskowanie całego syfu w ZSO5.
OdpowiedzUsuńJakim prawem ta osoba wypowiada się w imieniu uczniów, rodziców i nauczycieli – ostatnie zdanie w pierwszym piśmie. Pani dyrektor, my nie gramy z Panią w jednej drużynie. Wyrażenie „dobre imię uczniów, rodziców i pracowników szkoły” w Pani ustach to jakiś paradoks ! No chyba, że chodzi o „imię” Pani i Pani przybocznych muszkieterek. Powtórzę jeszcze raz – my jesteśmy po jednej stronie barykady z Mechanikiem, a Pani i Pani gwardia po przeciwnej stronie.
OdpowiedzUsuńMoże Rada Rodziców wysłałaby pismo do ministerstwa, że poprzednie wypociny dyrekcja pisała wyłącznie we własnym imieniu, a my (rodzice, uczniowie) nie czujemy się szkalowani blogiem Mechanika. Powiem więcej, cała Polska śmiałą się z naszej szkoły po "występach" MKM na temat "nauczycielki fizyki" oraz "osaczania i nagabywania" przez Mechanika i jego Żonę. To był śmiech! To było podważanie dobrego imienia. Egzekwowanie od dyrekcji przestrzegania prawa (nawet, jeżeli jej się nie podoba) nie jest działalnością wywrotową! Jedyne osoby, które straciły resztki dobrego imienia to muszkieterki.
UsuńWiem o tym, jakie ogromne szkody wyrządziła Kuźmicka Mazurek- Mazurek rodzinie Mechanika. Nie będę ujawniał szczegółów bo to są sprawy prywatne, a ja o nich dowiedziałem się jako przyjaciel.To nie jest taka prosta historia na zasadzie dziewczyna nie została przyjęta do klasy a potem ją przyjęli, bo tak nakazało ministerstwo i kuratorium. Za tym kryją się bolesne doświadczenia całej rodziny, o których nie można po prostu zapomnieć. Ponieważ wiem, to co wiem, powiem jedno. Na Twoim miejscu M. za to co Wam Kuźmicka – Mazurek zrobiła, nie miałabym nad nią litości i ścigałbym ją nawet zza grobu. Przepraszam M, ale nie mogłem się powstrzymać.
OdpowiedzUsuńDzięki Panu Mechanikowi nie przestaję wierzyć, że każda podłość i zło jakie wyrządza ta marna kobieta, która wciąż jest na stanowisku dyrektora VLO, prędzej czy później zostaną obnażone i odpowiednio ukarane. Liczę, że znajdzie się ktoś uczciwy i odważny, spoza tej grupy dyletantów i "poukładanych" managerów (vide: niejaki J. Delewski), odpowiadających za oświatę we Wrocławiu, kto ukróci ten żałosny spektakl...
OdpowiedzUsuńPoniżej wklejam komentarz, który moim zdaniem jest bardzo ważny dla rodziców i uczniów z klas IB MYP i pre IB, którzy w zeszłym roku ucierpieli wskutek bezprawnych egzaminów. Ten komentarz został zamieszczony pod poprzednim postem, ale jest niestety mało widoczny. Z oczywistych względów zasługuje na lepsze wyeksponowanie.
OdpowiedzUsuńAnonymous 1 marca 2016 14:11
Jako rodzic dziecka nie przyjętego do IB pragnę zapytać, czy osoby z tym samym ,,problemem", są zainteresowane podjęciem wspólnych kroków, aby odpowiedzialni za ,,problem" nie mieli poczucia, że nic się nie stało? Ponieważ stało się i to bardzo dużo złych rzeczy...
Wydaje mi się że powinien Pan spisać to i rozesłać do wszystkich mediów bo to jest jedyna droga na szybkie pozbycie się ze szkoły MKM!!! Warto napisać też o Dylewskim który powinien znaleźć się na dnie razem ze swoją Agatką!!!!
OdpowiedzUsuńa nasz śliski goguś jd "bryluje" dzisiaj w Onecie: http://wiadomosci.onet.pl/wroclaw/jaroslaw-delewski-szacujemy-ze-polowa-dzieci-szescioletnich-znajdzie-sie-w-pierwszej/je6wwq
UsuńMyślę, że warto podjąć wspólne kroki we wszystkich sprawach, w których Mazurek:
OdpowiedzUsuń- doprowadziła do pogorszeniu poziomu nauczania (np. fizyka),
- podgrzała konflikt między nauczycielem a uczniami (j. polski; fizyka),
- skonfliktowała się z rodzicami (jej zachowanie i postawa w czasie spotkań z rodzicami były żenujące),
- nie radzi sobie z rozwiązywaniem problemów wychowawczych,
- przerastają ją problemy związane z infrastrukturą szkoły,
- i wymieniać by długo...,
a przede wszystkich doprowadziła do sytuacji, w której uczniowie jak najszybciej chcą zakończyć ten etap edukacji i zapomnieć o patologiach, z którymi mają na co dzień do czynienia... w kolejnym kroku warto też przyjrzeć się wspomnianemu w poprzednich postach Delewskiemu, który w dużej części odpowiada za utrzymywanie tych chorej sytuacji...jako urzędnik, który z naszych pieniędzy jest wynagradzany, powinien pamiętać kto jest jego pracodawcą -> MIESZKAŃCY WROCŁAWIA!
MEDIA na Agatkę i Jarka D. to b. dobry pomysł - najlepiej te ogólnopolskie!
OdpowiedzUsuńNieustające wyrazy otuchy i wsparcia dla Państwa, którzy się nie poddają, mimo RAJ'u i całego tego układu, który to chyba w tych swoich klapkach zapomniał, że tutaj nie chodzi o ich ambicje czy interesy, ale o TYCH MŁODYCH LUDZI, korzy chodzą do tej "elitarnej" szkoły!
OdpowiedzUsuń"Z przykrością stwierdzam, że przekazując informacje osobie skarżącej Kurator przyczynia się do upublicznienia informacji o szkole, które są komentowane w internecie sposób wybiorczy i tendencyjny". Pani Kuźmicka. Pomijając bełkotliwość tej wypowiedzi, niech Pani się chwilę zastanowi zanim Pani coś napisze. Każdy ma prawo komentować Pani wybryki, jak mu się żywnie podoba. Kaganiec chce pani ludziom założyć na usta czy może ich zakneblować? Jest Pani oceniana przez pryzmat swoich zachowań, odurniałych pism itd. Komentarze są wybiórcze i tendencyjne? To niech Pani zamieszcza swoje, takie nietendencyjne i niewybiorcze. Mechanik na pewno je opublikuje a my się pośmiejemy, choć pewnie przez łzy.
OdpowiedzUsuńUżywając pani nomenklatury, pani MKM, napiszę:
Usuńz przykrością, ale i wielkim oburzeniem i niesmakiem stwierdzam, że przekazując dziennikarce Gazety Wrocławskiej informacje w sposób wybiórczy, tendencyjny i niezgodny z prawdą, napuściła pani internautów na uczennicę i jej rodziców. A teraz bez owijania w bawełnę. Puknij się kobieto w czoło, ale tak naprawdę z całej siły i zastanów, co wyrabiasz. Brak już słów, aby to określić. Chyba nawet twoja córa zrozumiała, że nie miałaś racji, bo poza jednym głupim komentarzem w twojej obronie już się nie odezwała. Ludzie piszą tu, co o tobie sądzą i nic ci to nie daje do myślenia? Dalej będziesz brnąć w tej farsie i trzymać się jak sęp szponami twojego fotela dyrektora? Już naprawdę najwyższy czas się opamiętać i zostawić piątkę w spokoju. Zobaczysz, wtedy ci ulży.
MKM podejrzewa, że „skarżąca”, czyli Pani Mechanikowa :) „może być w posiadaniu protokołów z posiedzeń Rady Pedadogicznej”. Jak miałaby wejść w ich posiadanie – wkradła się nocą do sekretariatu, przekupiła portiera ???, Tego Kuźmicka nie wyjaśnia. MKM ma wprawę w pisaniu donosików do prokuratury i zawracania jej głowy bzdetami. Może i teraz zawiadomi organy ścigania o swoich podejrzeniach :):) W piątce o Mechanikach krążą legendy rozpowszechniane przez MKM. Sala, w której ma odbyć się posiedzenie rady zmieniana jest na ostatnią chwilę bo ….... Mechnicy mogli założyć podsłuch :) - to autentyk!!! Pierwszego września zdaniem co niektórych istniała groźba zamachu bombowego. Przysięgam, takie ploty krążyły :) Piątka to nie przedszkole, ale czasami je przypomina.Dlatego pomóżmy MKM i pozostałym muszkieterkom pozbierać swoje wiaderka, foremki i niech spadają do innej piaskownicy.
OdpowiedzUsuńMinister Edukacji Anna Zalewska ostatnio wypowiedziała, jak to sama nazwała "wojnę totalną" władzom stolicy w kwestiach związanych z edukacją (chodzi o zachęcanie rodziców do posyłania sześciolatków do szkół). Pani Mister powiedziała m.in. tak: "Mamy manipulacje przy rekrutacji, mamy dezinformację rodziców dokonywaną przez dyrektorów przedszkoli i dyrektorów szkół". Te słowa jak ulał pasują do sytuacji w LO5. Pani Minister, serdecznie zapraszamy do Wrocławia. Może Pani uda się zaprowadzić porządek w szkole kierowanej przez Pani koleżankę? Przy okazji można przejechać się po Dutkiewiczu i zawalczyć o elektorat.
OdpowiedzUsuńTo smutne, że rzecznik dyscyplinarny również dołącza do grona zaślepionych i uwikłanych urzędników wrocławskiego oświatowego bagienka... czekam z niecierpliwością na upublicznienie jego postanowienia dot. umorzenia postępowania wobec obu dyrektorek-dyktatorek->tak drogie:-( panie, opinia o was i tak jest już powszechnie znana, a Internetu nie uda wam się zakneblować; to wszystko będzie już zawsze dostępne, niezależnie jak mocno będzie tupać/krzyczeć i ile pism jeszcze napiszecie. Prędzej czy później taczka przed szkołą będzie na was czekać. A tak w ogóle ciekawe skąd te baby mają takie "plecy" w tych wszystkich urzędach?
OdpowiedzUsuńPani Dyrektor, zamiast wylewać swoje nieuzasadnione żale w pismach do różnych instytucji lepiej postąpić na jeden z dwóch sposobów. Można zaznajomić się wreszcie z odpowiednimi przepisami albo jeśli to dla Pani zbyt trudne i czasochłonne po prostu czym prędzej pobiec do apteki i kupić sobie maść. Podobno maść działa natychmiastowo :)
OdpowiedzUsuńJest jeszcze jeden sposób, najlepszy - niech MKM napisze jeszcze jedno, ostatnie pismo, jako dyrektor - natychmiastową rezygnację ze stanowiska. Nawet do apteki biegać nie trzeba.
UsuńWg MKM dyrektor jest od dyrektorowania, a nie od znania przepisów. Żanujące i śmieszne zachowanie. I to wysyłanie ponaglających pism o interpretację przepisów. Jak ma problem z czytaniem ze zrozumieniem to Żona Mechanika już to kilka razy wyjaśniała. Nawet mój pies zrozumiał. A teraz MKM postawiła na równe nogi Panią Minister żeby za nią przeczytała przepisy i przełożyła na język zrozumiały dla dyrektorki!!!
UsuńCzytając te ostanie pisma, ale i poprzednie, odnoszę wrażenie, że wg MKM wszyscy dookoła to idioci a tylko ona jedna jest "kumata". Zna pani to powiedzenie: "jak trzecia osoba mówi ci, że jesteś pijany, to na wszelki wypadek idź się prześpij". Jeżeli pani tego nie zrozumiała, to proszę nie pisać do ministerstwo o interpretację, wystarczy zapytać Anny W. - "wybitnej" polonistki i pani podnóżka w bezprawnych działaniach.
OdpowiedzUsuńMariolka! W Urzędzie Miasta jest prawnik, który musi zapewnić ci obsługę prawną. Więc jeżeli już nie znasz przepisów, które powinnaś znać jako dyrektor szkoły, to zapytaj o zdanie jego, zamiast spamować ministerstwo. Oni tam w Warszawie mają ważniejsze zajęcia, niż obśmiewanie twoich nieporadnych pisemek
OdpowiedzUsuńWisienką na torcie jest fakt, że przez kilka lat duet Mazurek-Koziara nadzorował działalność szkół! Jak do cholery można wykonywać taką pracę bez znajomości bieżącej prawa (to, że się ciągle zmienia nie jest żadnym wytłumaczeniem). Trafiła kosa na kamień - to też przysłowie do konsultacji z pupilką-polonistką AW.
UsuńA tak z ciekawości: pytanie do MKM (przecież wszystko czyta, bo inaczej nie pisałaby o tym do ministerstwa) - jakakolwiek refleksja nasuwa się pani po tej lekturze?
Mechanik ma rację. Pytania Marioli Kuźmickiej – Mazurek do MEN sformułowane są w taki sposób, że nikt nie jest w stanie na nie odpowiedzieć. O tym, czy KONKRETNY dokument/informacja jest informacją publiczną rozstrzyga podmiot, do którego wniosek o udostępnienie informacji został skierowany. Dlatego nie można (jak tego chce MKM) udzielić odpowiedzi negatywnej lub pozytywnej na pytanie, czy np. „notatka służbowa” jest informacją publiczną albo czy jest nią „oświadczenie”. Wszystko zależy od tego, jaka jest treść jakiejś konkretnej „notatki” czy „oświadczenia”. Poza tym skoro Mechanik i Jego żona składali skargi na działania Dyrekcji, to aby uzyskać dostęp do dokumentacji związanej z ich załatwianiem wcale nie muszą korzystać z ustawy o dostępie do informacji publicznej. Sądy administracyjne stoją na stanowisku, że składający skargę ma wgląd do dokumentacji zgromadzonej w związku z rozpoznaniem skargi. Dlaczego? Ano dlatego, że skarżący musi mieć możliwość dokonania oceny sposobu rozpoznania jego skargi. Na jedno pytanie Marioli Kuźmickiej – Mazurek można udzielić zdecydowanej odpowiedzi. To, że MKM odmawiała Mechanikowi udostępnienia pewnych informacji nie oznacza, że informacji tych nie mogło udostępnić Kuratorium. A teraz wnioski ogólne. MKM powinna zmienić pracę w szkole ( w której się nie sprawdza) na pracę w CBŚ, CBA, wywiadzie wojskowym itp. W tych służbach większość dokumentów opatrzonych jest klauzulą tajne/ ściśle tajne, tak więc problem tego, co jest, a co nie jest informacją publiczną w zasadzie odpada :). Tylko kto by ją tam ją chciał ?
OdpowiedzUsuńMKM sięgnęła ministerstwa. Wykorzystuje znajomość z Panią Minister do swoich prywatnych rozgrywek. Dlaczego nie zapytać od razu Prezydenta A.Dudy? Wielokrotnie swoimi pismami udowodniła MKM, że ma gdzieś drogę służbową, albo jej po prostu nie zna. Jak masz babo problem z czytaniem to trzeba było zwrócić się do Departamentu Prawnego, albo kilku jeszcze instytucji, które by cię sprowadziły na ziemię. A listy do Pani Minister trzeba było od razu od razu rozpocząć "Cześć Aniu, tu Mariolka, ale nie ta z kabaretu, a nie, właściwie wszyscy mówią, że z kabaretu".
OdpowiedzUsuńTo jest obraza dla Mariolki z kabaretu! Tamta jest sto razy sympatyczniejsza i mądrzejsza.
UsuńW rządzeniu piątką Kuźmickiej-Mazurek, oprócz muszkieterek, pomagają trzy przyjaciółki o pięknie brzmiących imionach: Ignorancja, Indolencja i Niekompetencja.
OdpowiedzUsuńCzy znajdzie się ktoś na tyle odważny, by racjonalnie argumentując wziąć w obronę Mariolę Kuźmicką - Mazurek? A może sama Pani Dyrektor coś by napisała, niechby i było tendencyjnie oraz wybiórczo...
OdpowiedzUsuńNo to już wiemy czemu miał służyć ostatni wyjazd dyrekcji do Warszawy - pojechała tupnąć nóżką na Ministrę!
OdpowiedzUsuńGdybym ja spłodziła takie pismo, to w ramach "braku zaufania do pracownika" nie pracowałabym już po 3 minutach. Ale widać urzędy nadzorujące dyrekcję lubią jak im pupilka MKM w oczy pluje, a przyszli wyborcy czytają, czytają i nadziwić się nie mogą.
Mnie się wydaje, że urzędy się wręcz upajają tym, że im ślina po twarzach spływa.
UsuńAle takie publiczne samoupokarzanie się to już masochizm! Cóż, jeden woli ogórki, a drugi ogrodnika córki.
UsuńNo i niech se ci wyborcy czytają, tyle na razie moga dla siebie zrobić. Następne wybory dopiero za 2.5 roku, a do tego czasu np. pan Jarek Delewski zarobi prawie 350 koła, pobiegnie ze dwadzieścia razy na wywiad do tv czy radyjka, poleje wodę, lico swe niezbyt gładkie pokaże, to czego mu więcej trzeba. A potem robota się jakaś znajdzie, wszak będzie byłym "derektorem"...
UsuńTrochę z innej beczki: czy ktoś może zweryfikować, czy polonistka Elżbieta M. (zatrudniona przez MKM) to ta samo osoba, co polonistka z Poznania o tym samym imieniu i nazwisku, która kilka lat temu była głośna w mediach za sprawą afery pedofilskiej w jej szkole? (http://wyborcza.pl/1,75248,5237681,Wyznanie_dreczonej_uczennicy_ocenione_na_cztery_minus.html)
OdpowiedzUsuńElżbieta M. (według planów lekcji) ma w tym samym czasie lekcje zarówno w Poznaniu, jak i we Wrocławiu. (http://www.zsms.poznan.pl/nauczyciele.html)(http://lo5.wroc.pl/index.php/zastepstwa)
Jeżeli oczywiście to ta sama osoba, ale zbieżność imienia, nazwiska oraz profesji byłaby kuriozalna.
Jest ktoś w ogóle taki w naszej szkole?
UsuńPolonistka Elżbieta Madal(...) - uczy polskiego klasy 1i i 1e. W poniedziałek nie ma jej w szkole i są zastępstwa (11.20-13.55). W tym samym czasie polonistka o tym samym imieniu i nazwisku ma zajęcia w Poznaniu w Zespole Szkół Mistrzostwa Sportowego (10.40-15.15).
UsuńPytanie brzmi: czy to ta sama osoba?
Pomijam kompetencje (przeczytajcie artykuł prasowy), ale jak to możliwe, że ta sama osoba jest zatrudniona w dwóch różnych miejscach i ma w tym samym czasie zajęcia (oczywiście zatrudniona może być, ale zajęć w tym samym czasie mieć nie może). Chyba, że to są różne osoby. Bardziej prawdopodobne jednak jest to, że Pani Elżbieta M. jest kolejną przy MKM muszkieterką. Co na to nadzór pedagogiczny, kuratorium?
Nie no, chyba raczej nie ta sama...
UsuńW każdym bądź razie dobrze wiedzieć
Niestety, po wprowadzeniu podanego adresu otrzymałam komunikat,że taka strona nie istnieje bądź jest usunięta... Że wszystkim tak jest ostatnio
UsuńNa stronie z zastępstwami też nic nie ma...
UsuńA, moment jednak jest
UsuńArtykuł w Wyborczej: "Wyznanie dręczonej uczennicy ocenione na cztery minus"
Usuńhttp://wyborcza.pl/1,75248,5237681,Wyznanie_dreczonej_uczennicy_ocenione_na_cztery_minus.html
Artykuł jest z 2008 roku. Opisuje dręczone przez trenera uczennice gimnazjum. Polonistka Elżbieta M. uczyła wówczas jedną z nich.
Fragment artykułu:
W październiku zeszłego roku polonistka Elżbieta Madalińska poleciła uczniom, by napisali wypracowanie na dowolny temat. Córka Małgorzaty swoją pracę zatytułowała: "Znęcanie się trenera nad zawodniczkami / zawodnikami".
Co napisała dziewczynka? Przeczytaj wypracowanie 14-latki (na stronie internetowej - przerażające!)
- Miałam nadzieję, że polonistka zrozumie, o co chodzi. Ale nie zrozumiała - mówi 14-letnia autorka wypracowania. Madalińska poprawiła błędy ortograficzne, interpunkcyjne i oceniła pracę na cztery minus. Na koniec dopisała uwagi: "Co proponujesz? Jak to zmienić?". Tylko że nie oddała tego wypracowania uczennicy. Ani nie próbowała z nią porozmawiać, nie zapytała, co się dzieje. Madalińska tłumaczy dziś: - Myślałam, że to fikcja. Temat miał być wymyślony. Nie zaniepokoiła pani treść? - Nie będę już odpowiadać na te pytania. Niech pan rozmawia z dyrekcją. Do widzenia! - i rzuca słuchawką telefonu.
Tyle artykuł i zachowanie polonistki. Sprawa trafiła do sądu.
Kompetencje polonistyczno-psychologiczne pani dr Elżbiety Madalińskiej to kwestia pierwsza, a druga - czy ta sama osoba w tym samym czasie uczy w szkołach w Poznaniu i Wrocławiu?
Uczniowie klas 1i i 1e raczej nie zaglądają na ten blog, ale nauczyciele owszem. Może ktoś zweryfikować osobę pani Elżbiety Madalińskiej? Czy polonistka z Poznania i z Wrocławia to ta sama osoba?
UsuńNiestety artykułu jak nie było tak nie ma. Poza tym może to jednak zbieżność nazwiska?
OdpowiedzUsuńArtykuł jest. Ciekawy. Jeżeli to jest ta sama pani - gratuluję wyboru MKM, bo to przecież ona zatrudniła takiego pedagoga.
UsuńPolonistka z LO5 ma na imię Ewa. Nie Elżbieta, niepotrzebnie ktoś tu rozwiewa plotki. To są dwa różne imiona, a pani Ewa Madalińska jest dobrą polonistką. To tak w sprawie sprostowania. Radzę bardziej zwracać uwagę na szczegóły
OdpowiedzUsuń