28 września 2015 r. w Gazecie Wrocławskiej pojawił się artykuł o V LO we Wrocławiu. Jego autorkę - Malwinę Gadawę - zainspirowały kłamstwa i opowieści Marioli Kuźmickiej - Mazurek o tym, jak rzekomo staram się wymusić na dyrekcji V LO przyjęcie mojej córki do klasy międzynarodowej. Dziwnym trafem dwa dni później (podobno przez przypadek) z Urzędu Miejskiego we Wrocławiu "wypłynęło" pismo mojej żony adresowane do Rady Miasta. Pismo natychmiast (i oczywiście także przez przypadek) zostało przez kogoś wyszperane w internecie. Osoba ta dziwnym trafem w tym samym czasie czytała akurat pasjonujący, choć nierzetelny artykuł Malwiny Gadawy. Czytelnik-detektyw postanowił podzielić się z innymi swoim odkryciem i w komentarzu pod artykułem podał link do strony, na której zamieszczone było pismo mojej żony .
Postanowiliśmy ustalić, jakim cudem doszło do "wycieku" pisma i jak to możliwe, że ów wyciek był tak perfekcyjnie zsynchronizowany z momentem publikacji artykułu.
Urząd Miasta nazwał to zdarzenie "incydentem bezpieczeństwa" i odpisał mojej żonie tak:
Nie będę spekulował na temat tego, czy "zaistniała sytuacja" była, czy nie była "splotem niefortunnych, przykrych i pechowych okoliczności". Tę kwestię rozstrzygnie Prokuratura, która prowadzi dochodzenie w sprawie "ujawnienia informacji uzyskanej w związku z wykonywaniem obowiązków służbowych przez pracownika Urzędu Miejskiego we Wrocławiu".
Powiem tylko jedno. Przeprosiny i deklaracja Pana Sobeckiego : "dokładamy najwyższej staranności w celu zadowolenia naszych klientów" to zdecydowanie za mało. Dodam jeszcze, że ja na pewno do zadowolonych "klientów" Urzędu Miejskiego we Wrocławiu nie należę - więcej czytaj w poście z 20 grudnia 2015 r. "Czy Urząd Miasta stoi za Mariolą Kuźmicką-Mazurek murem?" http://mazurekgenewski.blogspot.com/2015/12/czy-urzad-miasta-stoi-za-mariola.html
Coś za dużo tych przypadków...
OdpowiedzUsuńRedaktor Malwina Gadawa z "Gazety Wrocławskiej" napisała we wrześniu zeszłego roku sensacyjny artykuł o Dyrektor Kuźmickiej - Mazurek, uczennicy V LO oraz jej rodzicach. Gdy porównuję teraz zamieszczone w owym artykule informacje z treściami i d o k u m e n t a m i z tego blogu, to własnym oczom nie wierzę. Okazuje się, że artykuł miał się nijak do rzeczywistości. Nie wiem, czy dziennikarka trochę "popłynęła", czy została przez Dyrektor Kuźmicką - Mazurek wpuszczona w mal(w)iny, ale nie to mnie zastanawia najbardziej. Dziwi mnie, że Pani Redaktor Gadawa nie jest już zainteresowana tym, co się w związku z ta sprawą zdarzyło i dzieje nadal. Dlaczego sprawy wrocławskiego szkolnictwa już jej nie obchodzą ???
OdpowiedzUsuńMoże dlatego, że tego artykułu na stronie gazety wrocławskiej juz nie ma.
UsuńA było to tak. Dawno, dawno temu za siedmioma górami... :)
OdpowiedzUsuńCzy kogoś jeszcze dziwi brak reakcji urzędu miasta na działania Kuźmickiej i Koziary w tej sprawie?
OdpowiedzUsuńA jak się toczy postępowanie dyscyplinarne wobec Pani Dyrektor. Trwa, czy ukręcono łeb sprawie??
OdpowiedzUsuńZgodnie z moimi przewidywaniami oczywiście łeb sprawie ukręcono, powołując się m.in. na przedawnienie. Wystąpiliśmy o przesłanie kopii postanowień o umorzeniu.
Usuń